Po dwóch dniach spadków notowania ropy naftowej drgnęły w górę. Wyprzedaż naftowych kontraktów zatrzymała lekka deprecjacja dolara oraz poprawa nastrojów na rynkach akcji. Ale wszystko może się zmienić po publikacji rządowych danych o amerykańskich zapasach paliw.
Od poniedziałkowego szczytu do dzisiejszego poranka notowania „czarnego złota” obniżyły się o 3,3%. Ale później euro zaczęło odrabiać straty względem dolara, a giełdowe indeksy zawróciły w stronę poziomów z wtorkowego zamknięcia. To dodało animuszu inwestującym w ropę.

W rezultacie o godzinie 14:15 za baryłkę surowca marki Brent płacono 85,51$, czyli o 0,3% więcej niż we wtorek. Amerykańska ropa gatunku Light Crude drożała o 1,2%, osiągając cenę 82,71$ za baryłkę.

„Euro odzyskuje siły – to powód, dla którego część traderów wchodzi na rynek. Wczoraj widzieliśmy gwałtowny spadek cen ropy, giełdowych indeksów oraz euro. Dziś możemy zobaczyć pewne odreagowanie” – stwierdził Ken Hasegawa handlujący derywatami surowcowymi dla jednego z japońskich brokerów.

Wczoraj inwestujących w ropę zszokowały dane z American Petroleum Institute, według których amerykańskie zapasy ropy wzrosły aż o 5,3 mln baryłek i osiągnęły najwyższy poziom od maja 2009 roku. Analitycy liczyli się ze wzrostem rezerw surowca, ale zakładali, że będzie to około miliona baryłek. Jeśli rezultaty API potwierdzi dziś po południu Departament Energii, to ropa może ponownie znaleźć się pod presją sprzedających.