Dynamiczne spadki notowań ropy mają miejsce od początku maja, z jedynie krótką przerwą na początku ubiegłego tygodnia. Pod wpływem pogorszenia nastrojów inwestycyjnych ceny ropy zaczęły reagować na bardzo słabe fundamenty.
W środę o godzinie 14:30 za baryłkę ropy Brent płacono 73,67 dolarów, czyli o 1,1% mniej niż wczoraj i aż o 16% mniej niż jeszcze na początku miesiąca, gdy notowania „czarnego złota” znalazły się na najwyższym poziomie od września 2008 roku.

Jeszcze tańszą ropę można znaleźć w Nowym Jorku, gdzie wygasające jutro kontrakty były notowane po kursie 67,90$ za baryłkę, a więc najniżej od września ubiegłego roku.

„Sektor surowcowy zobaczył zdrową korektę napędzaną przez rosnącą awersję do ryzyka i niepewność na rynkach walutowych. Krótkoterminowe fundamenty pozostają niekorzystne: ogromne zapasy w USA i niezbyt kolorowa sytuacja w Europie. Ale zbliżamy się do poziomów wsparcia” – ocenił Andrey Kryuchenkov, analityk z londyńskiej firmy VTB Capital, cytowany przez agencję Bloomberga.

Jednakże za kontynuacją spadków przemawiają dane z magazynów. Amerykańskie komercyjne zapasy ropy rosły przez 15 z 16 ostatnich tygodni. Analitycy spodziewają się kontynuacji tego trendu i szacują, że w minionym tygodniu rezerwy zwiększyły się o kolejne pół miliona baryłek. Według danych z American Petroleum Institute przyrost ten wyniósł 0,8 mln baryłek.