top
logo

Kontakt


Strona Główna Podatki Podatek ekologiczny dla najstarszych aut mógłby sięgnąć 3 tys. zł
Podatek ekologiczny dla najstarszych aut mógłby sięgnąć 3 tys. zł
Poniedziałek, 24 Maj 2010 15:37

procentKwestia podatku ekologicznego, czy jak on miałby się nazywać, który pobierany byłby corocznie od każdego kierowcy, była już poruszana w naszym kraju kilkukrotnie.

Jak na razie jeszcze, ku zadowoleniu chyba większości właścicieli samochodów, z mizernym skutkiem. Dziś pomysł ten jednak ponownie powraca. Przynajmniej w dyskusjach. Czy musimy zatem przygotować się już na wprowadzenie podatku ekologicznego? Czy podatek ekologiczny jednak będzie?

Dodatkowe obciążenie, jakim bez wątpienia byłby podatek ekologiczny dla wszystkich kierowców, byłoby płacone co roku i uzależnione od pojemności silnika, emisji spalin oraz wieku auta. Wg wstępnych szacunków, dla najstarszych aut, wyprodukowanych przed 1992 rokiem, podatek ekologiczny mógłby wynieść nawet ponad 3 tys. zł. Często więcej niż wartość takiego samochodu.

Czemu podatek ekologiczny jest tak ważny? Zwolennicy jego wprowadzenia uważają, że dzięki temu Polacy zaczęliby kupować nowe, bardziej ekologiczne pojazdy. Przedstawiciele koncernów samochodowych mówią wręcz wprost, że brak podatku ekologicznego hamuje sprzedaż nowych aut. Oprócz kwestii ochrony środowiska bez wątpienia ważne, z punktu widzenia państwa, byłoby nowe i to całkiem spore źródło dochodów budżetowych.


Przeciwnicy mają jednak i swoje racje. Według nich podatek ekologiczny tego faktu nie zmieni. Prędzej większość osób z ciężkim sercem pozbędzie się samochodu, niż zdecyduje się na zaciągnięcie wieloletniego kredytu na auto z salonu, które już po dwóch latach straci nawet połowę swojej wartości. Bardziej niż o ochronę środowiska, nowy podatek będzie dbał o zyski koncernów samochodowych.

W dyskusji nad podatkiem ekologicznym używa się argumentu oczyszczenia polskich dróg z jeżdżących po nich wraków. Jeszcze kilka lat temu średni wiek pojazdu w Polsce rzeczywiście wynosił 14 lat. Od dłuższego czasu samochody sprowadzane do Polski mają blisko 10 lat (w 2009 roku nawet około 9), co powoduje odmładzanie się parku – obecnie średni wiek pojazdów wynosi nieco powyżej 11,5 roku wg firmy MotoFocus, bądź 12 lat wg Samaru. Dla lepszego wyobrażenia sobie tej tendencji warto podać przykład, iż właściciele starych aut, m.in. takich jak Fiat 126p, Cinquecento czy Polonez przesiadają się do lepszych, bezpieczniejszych, ekonomiczniejszych i mniej zanieczyszczających środowisko pojazdów. Najczęściej bowiem wspomniane modele są wymieniane na średnio 10-letnie samochody zachodnie (np. VW Golf czy Audi A4 z 2000 roku), które są nowocześniejsze i często w lepszym stanie technicznym niż pojazdy dotychczas eksploatowane.

Niestety, nie należy oczekiwać, iż wszyscy Polacy przesiądą się do aut kupowanych w salonach – są na to zbyt ubogim społeczeństwem, którego siła nabywcza jest od dwóch do trzech razy mniejsza od siły nabywczej społeczeństw Europy Zachodniej. Dla przykładu na nowego Volkswagena Golfa statystyczny Niemiec musi pracować około 12 miesięcy. Polak, żeby zarobić na takie samo auto, potrzebuje aż 28 miesięcy.

Zmotoryzowani Polacy to podstawowa grupa, która odczuje skutki wprowadzenia podatku ekologicznego. Druga to niezależny (czyli niezwiązany z koncernami samochodowymi) rynek motoryzacyjny, który tworzony jest przez 28 tys. firm i zatrudnia 220 tys. osób. Droga zachęcająca kierowców do zakupu nowego samochodu, poprzez obłożenie właścicieli przede wszystkim starszych samochodów dodatkowymi opłatami, doprowadzi jedynie do tego, że gwałtownie zacznie spadać wielkość parku samochodowego w Polsce, a spodziewane wpływy do budżetu państwa będą symboliczne.

- Nowy podatek jako zachęta do zakupu aut bardziej ekologicznych, co dla wielu oznacza fabrycznie nowych, jest wątpliwym pomysłem. Miejmy nadzieję, że i tym razem w dyskusji przeważy głos rozsądku - powiedział Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Do idei wprowadzenia podatku ekologicznego może i można mieć sporo zastrzeżeń. Jest jednak pewna rzecz, o której trzeba pamiętać. O takim obciążeniu wszystkich kierowców w całej Unii Europejskiej rozważa także Komisja Europejska. Jeśli więc wcześniej wprowadzi go Komisja, wówczas Polska będzie musiała także przyjąć go w analogicznej postaci i u nas. Jeśli my będziemy szybsi w jego uchwaleniu, wówczas jest szansa, że KE go zaakceptuje, nawet jeśli będzie nieco bardziej korzystny z punktu widzenia naszego kraju i/lub kierowców.

 

bottom
top

bottom

Wszystkie prawa zastrzeżone - serwisfinansowy.net