W środę ropa naftowa trzeci dzień z rzędu koryguje niedawne wzrosty. Pretekstem do zamykania długich pozycji są doniesienia o silnym wzroście amerykańskich zapasów paliw. Rynek czeka jednak na potwierdzenie tego zjawiska przez oficjalne dane rządowe.

W poniedziałek rynek ropy bardzo optymistycznie zareagował na wiadomości z Chin, które zrezygnowały ze sztywnego kursu juana względem dolara. Co prawda para USD/CNY nadal będzie „zarządzana” przez Ludowy Bank Chin, ale jest przyzwolenie na stopniową i powolną aprecjację chińskiej waluty. To sprawi, że surowce notowane w dolarach staną się tańsze dla Chińczyków, co może skutkować większym importem ropy do Państwa Środka.

W rezultacie notowania ropy Brent po raz pierwszy od maja otarły się o poziom 80$ za baryłkę. Jednakże bariera ta jak na razie skutecznie powstrzymała kupujących. Dziś o godzinie 13:15 za europejski surowiec płacono 77,81$, czyli niemal tyle samo co na zamknięciu wtorkowych notowań. Pochodząca z Teksasu ropa Light Crude kosztowała 77,61$ i była o 0,3% droższa niż wczoraj.

We wtorek handlujących ropą zaniepokoiły dane z American Petroleum Institute, według którego amerykańskie zapasy surowca zwiększyły się aż o 3,7 mln baryłek. Analitycy spodziewali się znacznie mniejszego przyrostu rezerw. Dlatego dziś z napięciem będą czekać na raport Departamentu Energii, który uważany jest za bardziej wiarygodny niż opracowania API.

Tymczasem w Stanach Zjednoczonych nadal obserwujemy sezonowy wzrost zapotrzebowania na paliwa. Według badań firmy MasterCard w ubiegłym tygodniu Amerykanie kupili o 0,4% więcej benzyny niż tydzień wcześniej. Tą obserwację potwierdzają urzędnicy z amerykańskiego ministerstwa transportu, według którego w kwietniu ruch na autostradach był o 1,2% większy niż przed rokiem.