top
logo

Kontakt


Strona Główna Waluty Desperacki ruch w obronie węgierskiej waluty
Desperacki ruch w obronie węgierskiej waluty
Czwartek, 23 Październik 2008 11:02

Budapeszt zaskoczył rynki: bank centralny Węgier (MNB) podniósł wczoraj stopy procentowe o 3 proc., do 11,5 proc. Powód -- gwałtowny odpływ kapitału zagranicznego i deprecjacja forinta uderzająca w domowe budżety Węgrów zaciągających kredyty w walutach zagranicznych.

Choć interwencja Budapesztu ma szansę umocnić węgierską walutę, wzrost kosztów pieniądza zaszkodzi stojącej w miejscu od lat gospodarce. To desperacka próba ratowania sytuacji -- uważa Lars Christensen z Danske Bank. Może okazać się tragiczna w skutkach dla całej Europy Środkowej. W reakcji na podwyżkę stóp giełdy w regionie poszybowały w dół, a liderem spadków była GPW, na której WIG20 stracił 7,60 proc., z hukiem przebijając pułap 1700 punktów i spadając do poziomów najniższych od lata 2004 r.

Decyzja węgierskiego banku centralnego jest tym bardziej zaskakująca, że dwa dni wcześniej, w poniedziałek odbyło się regularne posiedzenie MNB, podczas którego zdecydowano się pozostawić stopy na niezmienionym poziomie. Skąd ta nagła zmiana? Węgrzy mówią o konieczności obrony kursu forinta, który we wtorek spadł do poziomu najniższego od ponad dwóch lat. Za jedno euro płacono 282 forinty. Węgierska waluta osłabia się od tygodni po pogłoskach o problemach sektora bankowego.

Zagraniczni inwestorzy wycofujący się z regionu sprzedają lokalne waluty, spychając ich kursy w przepaść. W reakcji na wczorajszą decyzję forint chwilowo umocnił się, jednak aprecjacja o 2 proc. w porównaniu ze skalą interwencji jest znikoma. -- Mamy do czynienia z korektą, a nie odwróceniem trendu -- ocenia Ivailo Vesselinov, analityk londyńskiego oddziału Dresdner Kleinwort. -- Jesteśmy najsłabszą antylopą w stadzie, uciekającą przed lwami -- obrazowo sytuację Węgier przedstawił wczoraj szef MNB Andras Simor.

Podobnie jak przedstawiciele rządu jest on zdania, że kraj stał się ofiarą spekulacyjnego ataku inwestorów chcących zarobić na spadku kursu forinta. Na celowniku -- zdaniem ministra gospodarki Węgier Gordona Bajnai -- znalazły się również węgierskie obligacje oraz największy bank kraju OTP. Ofiarą zdiagnozowanego przez Budapeszt ataku mają paść setki tysięcy Węgrów, którzy zaciągnęli kredyty w obcych walutach. By im pomóc, rząd Węgier zmusił banki do zaakceptowania planu pomocowego dla kredytobiorców, który zakłada:

- zakaz żądania przez bank natychmiastowej spłaty kredytów przez klienta,
- zniesienie opłat za przewalutowanie kredytów w obcych walutach na forinty,
- obniżenie rat lub nawet wprowadzenie wakacji kredytowych dla tych kredytobiorców, którzy stracili pracę.

Zdaniem Martina Bluma z wiedeńskiego oddziału UniCredit do przeprowadzenia masowej konwersji kredytów niezbędna będzie pomoc węgierskiego banku centralnego. -- Większość z wartych 35 mld euro kredytów mieszkaniowych zawarta była we frankach szwajcarskich -- twierdzi Blum.

Budapeszt liczy, że obiecane przez EBC i MFW wielomilardowe pożyczki pozwolą ustabilizować sytuację. Zastrzyk kapitału może być niezbędny tym bardziej, że budżet państwa ma problemy z pozyskiwaniem pieniędzy z obligacji. Wczoraj zarządzająca emisją rządowych papierów agencja AKK anulowała aukcję trzyletnich obligacji ze względu na znikome zainteresowanie.


Węgrzy zasłużyli sobie na to, co mają. A mają olbrzymi deficyt na rachunku obrotów bieżących, wysoką inflację i niski wzrost gospodarczy. To skutki błędów w polityce fiskalnej z 2002 r. i wyścigu populistów. Deficyt budżetowy sięgnął wówczas 10 proc., wzrosły wydatki socjalne i pensje, a gospodarka utraciła konkurencyjność. Węgrzy wylądowali na poziomie 1 -- 2 proc. wzrostu gospodarczego, podczas gdy inne kraje regionu rozwijały się w tempie od 5 do nawet 7 -- 8 proc. W zeszłym roku, czyli w momencie szczytu koniunktury, polski PKB wzrósł prawie o 7 proc., a węgierski 1,5 proc. -- mówi Ryszard Petru. Jego zdaniem podejmowane teraz na Węgrzech radykalne decyzje, jak podnoszenie stóp procentowych raczej nie przyniosą pozytywnych efektów. Pierwsze reakcje rynku pokazywały, że jedyne, co Węgrzy osiągnęli, to potwierdzenie tego, że są w złej sytuacji. -- Węgry muszą jak najszybciej pokazać, że są stabilne i mają z czego się finansować -- mówi Petru.


(Źródło: Dziennik.pl) 
Błażej Dowgielski
 

bottom
top

bottom

Wszystkie prawa zastrzeżone - serwisfinansowy.net